Mam
wrażenie, że literatura fińska stanowi niewielki ułamek dostępnych na polskim
rynku książek – a po przeczytaniu książki Tuomainena stwierdzam wprost, że to
wielka szkoda. Nigdy wcześniej nie miałam przyjemności zapoznać się z jego
twórczością, zatem „Człowiek, który
umarł” był moim pierwszym spotkaniem z prozą autora. Dość zresztą udanym, o
czym więcej już za chwilę. To czarna komedia, choć zdecydowanie jest to humor
podszyty melancholią i nasycony przemijaniem. Nie tylko zatem stanowi świetne
źródło rozrywki i lekką lekturę na dwa wieczory, ale i skłania do pewnych
przemyśleń i podsumowania własnych przeżyć.
Ta
historia zaczyna się tym, czym i większość typowych kryminałów: zgonem. Na tym
jednak podobieństwa ze wszystkimi innymi książkami gatunku, które miałam
przyjemność czytać, zasadniczo się kończy. Perspektywa rychłego zejścia głównego
bohatera przedstawiona na pierwszych stronach książki uruchamia lawinę
niefortunnych zdarzeń i wyścig z czasem. Jaakko dowiaduje się, że przyczyna
jego złego samopoczucia nie leży bynajmniej w przemęczeniu: od dłuższego czasu
jest skutecznie podtruwany, a stężenie trucizny w jego organizmie jest już na
tyle wysokie, że pozostały mu czas liczyć należałoby raczej w dniach aniżeli
miesiącach. Nieco osłabiony bohater rozpoczyna zatem dochodzenie, którego celem
jest zdemaskowanie własnego mordercy. Warto w tym miejscu przybliżyć samą
sylwetkę Jaakko. Kaunismaa ma trzydzieści siedem lat, mieszka w Haminie ze swoją żoną, lubi dobrze zjeść, a zawodowo
zajmuje się zbiorem, przetwórstwem oraz eksportem grzybów do Japonii. Coś tu
się ewidentnie może wykoleić, prawda? I oczywiście, zgodnie z prawem
Murphy’ego, tak się właśnie dzieje.
Historia koncentruje się rzecz
jasna wokół Jaakko, ale towarzyszy mu pełne spektrum niezwykłych, otaczających
go postaci. Wielkim plusem tej historii są wyraziście zarysowani bohaterowie
drugoplanowi, którzy odgrywają zasadniczo w tej książce rolę nie mniej istotną
od protagonisty. To wielki plus, bo przy tak podobnych to siebie imionach o
pomyłki nietrudno, a jednak dzięki narracji Toumainena czytelnik nie ma
najmniejszych problemów, by skutecznie ich rozróżniać. Poznajemy zatem żonę
Jaakko, pracowników ich przedsiębiorstwa, ale i biznesowych konkurentów. Grono
nie jest może liczne, ale wraz z rozwojem fabuły odkrywamy coraz więcej
sekretów i motywacji każdej z postaci. A to już jest całkiem konkretna kolekcja potencjalnych motywów zbrodni.
Książka
Tuomainena jest opowieścią dla uważnych czytelników, którzy życie biorą z
lekkim dystansem i przymrużeniem oka. W melancholijną, przewrotną historię o żywym trupie, który szuka własnego
zabójcy, autor sprawnie wplata wątki komediowe, dorzuca do tego garść
fantastycznych zdarzeń i nieco turpizmu (zwłaszcza w kulminacyjnym momencie
książki – zdecydowanie jej końcówka nie
jest lekturą, którą można zachwycać się, pogryzając ciasteczka). Pomimo
wplecionych elementów humorystycznych nie brakuje tutaj fragmentów
skłaniających do zadumy i przemyśleń nad przemijaniem, docenianiem codzienności
i otaczających nas osób. I choć z powodzeniem można tę pozycję zaliczyć do
nurtu czarnych komedii, zdecydowanie
mniej tu śmiechu, a więcej filozofii i prób odejścia z tego świata w taki
sposób, by przy tak krótkim terminie wypowiedzenia ze świata żywych nadal
uczynić to w sposób pogodny.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.
0 comments:
Prześlij komentarz