Ciastka
z guawą są na południu Stanów tak wszechobecne, jak drożdżówki z serem w każdym szanującym się polskim spożywczaku. Najczęściej występujące w formie guava cheese pastries, czyli kremowego serka i pasty/dżemu/marmolady z guawy zamkniętych w cieście podobnym do francuskiego. W wersji oryginalnej, kupowanej w Winn-Dixie, były jeszcze polane czymś niemożebnie słodkim, przypominającym lukier z syropem klonowym (co z kolei przywodziło mi zawsze na myśl typowe nadmorskie słodkie bułki, zawsze utopione w lukrze). W związku z tych ich konsumpcję najlepiej było przeprowadzać na zewnątrz, ale w pobliżu źródła wody, trzymając swoje lepkie łapy z dala od własnego ubrania.
Jeśli kojarzycie film "Ratatuj", to w jego finałowej scenie Anton Ego próbuje tytułowej potrawy i natychmiast przenosi się do czasów własnego dzieciństwa. Dokładnie takie same odczucia towarzyszą mi po wyjęciu pełnej blachy tych ciastek - guawa jest smakiem ciężkiego, tropikalnego powietrza czy upału skrywającego się już o brzasku za każdym rogiem.
Guawę najczęściej można spotkać właśnie w rejonach tropikalnych, szczególnie w krajach Ameryki Środkowej i tych położonych na północy Ameryki Południowej. Zjada się ją co prawda na surowo, ale ze względu na jej stosunkowo niewielką trwałość najpopularniejsze są chyba jednak powstałe z owoców przetwory: dżemy, pasty, galaretki czy marmolady - i w takiej też formie dociera ona przykładowo do Europy. Zaskakujący był też dla mnie fakt, że guawa jest uznawana za tzw. superfood - jest po prostu smaczna, a tymczasem okazuje się, że ma całkiem dużo rozmaitych właściwości leczniczych i jest chętnie wykorzystywana w medycynie naturalnej.
Filozofii w przygotowaniu tych ciastek nie ma absolutnie żadnej, rzecz jasna po zdobyciu już przetworu z guawy kwalifikującego się do wykorzystania w wypiekach. Polecam sklepy z zagraniczną żywnością, tygodnie tematyczne w dyskontach - albo zakupy podczas podróży. Swoją pastę przywiozłam właśnie z naszej wyprawy na Florydę, podobnie jak prawie trzy kilo przeróżnych maseł orzechowych, 2,5 kilo M&M'sów z różnymi nadzieniami, po paczce krakersów Cheez-It i Goldfish, a także stosowny zapas Reese's w przeróżnej postaci. Uwierzcie, bardzo ciężko się udaje, że wasz bagaż podręczny nie przekracza limitu wagowego, kiedy nie jesteście w stanie wrzucić go do schowka, a potem stresujecie się, czy go czasem nie oberwie.
Guava Cheese Pastries
/ciasto francuskie z guawą i serkiem kremowym/
łyżeczka cukru pudru
pasta z guawy (ok. 100g)
1 arkusz ciasta francuskiego
100 g serka śmietankowego
+ 1 rozkłócone jajko do posmarowania
Ciasto rozwinąć, pokroić na części - ja przekroiłam je wzdłuż na pół, potem jedną część złożyłam jeszcze raz na pół, a resztę pokroiłam na kwadraty i złożyłam na trójkąty. Serek wymieszać z cukrem pudrem na puszystą masę i układać, pozostawiając brzegi wolne do zaklejenia. Na serku układać plastry pasty z guawy albo rozsmarować dżem. Brzegi starannie skleić, ewentualnie smarując je rozkłóconym jajkiem (polecam), a potem posmarować też wierzch ciastek. Piec przez ok. 15 minut w temperaturze 200 stopni, ewentualnie dodając im jeszcze 5-10 minut do zrumienienia.
Z jednego arkusza uzyskacie ok. 10-12 ciastek, ale od razu polecam zakup dwóch arkuszy. Jeden to w przypadku tego smaku jakiś żart ;)
Co ciekawe - przetwory z guawy uważałam za coś przynależącego do kuchni amerykańskiego południa, tożsamego z lepkim upałem i golden hour, podczas której człowiek czuje się tak, jakby zamknięto go w słoiku z klarownym miodem. Są one jednak tak samo popularne na Kubie i z tego co udało mi się dowiedzieć, noszą tam wdzięczną nazwę "Pastelitos de Guayaba".
Pierwszy raz słyszę o tym produkcie. Ciastka wyglądają pysznie -:)
OdpowiedzUsuńSą przepyszne! Pieczone chyba trzy razy w ciągu jednego tygodnia. To najlepiej o nich świadczy ;)
UsuńAle tu u Ciebie pięknie! A te ciacha wyglądają super! Aż ślinka leci :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się :-) I dziękuję!
Usuńzapowiadają się rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńPolecam, warto dla nich zdobyć guawowe przetwory :D
UsuńMuszą być przepyszne. Tak wyglądają!
OdpowiedzUsuń