Jak wiecie (albo i nie) jakoś tak się złożyło, że najbardziej lubię to, co ma w sobie choćby śladowe ilości ziarna kakaowego (poza wyrobami czekoladopodobnymi, żucie plastiku mnie przerasta). Poza wszystkim, co słodkie, lubię też nadzwyczajnie awokado - trochę do tego stopnia, kiedy powinno się zacząć je nabywać w hurcie zamiast podczas codziennych zakupów. Banany trochę mniej, jesteśmy w takiej love-hate relationship. W podobnym stylu toczy się też zresztą moja historia z eksperymentami pt. czy można to przygotować inaczej/zastąpić to czymś innym/wyrzucić stąd cukier? Ostatnio kombinuję z różnymi owsiankami i chociaż zdecydowanie wygrywa ta z masłem z nerkowca i dżemem z owoców leśnych (masło z nerkowca to chyba największe rozczarowanie w kwestii rozmaitych maseł z orzechów), ta jest tuż za nią. Tylko mniej banana następnym razem.
O ile awokado mogłabym jeść w ilościach hurtowych (chyba wręcz na równi z czekoladą, a to już prawdopodobnie największy komplement, na jaki mnie stać), tak banany mogłyby dla mnie pozostać w tym kremie niewyczuwalne. Tzn. niech to całe dobrodziejstwo potasu, magnezu i przeróżnych niesamowitości tam zostanie, ale takie ilości gorzkiego kakao, miodu i prażonych orzechów powinny zamaskować jego posmak, toteż ZMIANY.
na podstawie przepisu z simplelife
1 łyżka miodu
1 mały banan
1 średnie awokado
2 łyżki gorzkiego kakao
30g orzechów laskowych
ZWarto poświęcić tę chwilę na uprażenie orzechów - to prosty zabieg, a zawsze wydobywa głęboki, bardzo charakterystyczny aromat. Po uprażeniu można je też umieścić między dwoma kawałkami ręcznika papierowego i potrzeć, dzięki czemu pozbędziemy się twardawych skórek. Orzechy wrzucamy do blendera i mielimy na pył. Następnie dodajemy miąższ awokado, banana, miód i gorzkie kakao. Miksujemy na gładką masę - polecam dłuższe zmiksowanie, dzięki temu masa nabierze puszystości. Można też nie miksować orzechów i dodać je grubo posiekane do wszystkich składników, wtedy zostaną w kremie w postaci całych kawałków.
Nie wiem jak długo można przechowywać krem w lodówce, bo znika raczej dość szybko, zwłaszcza przygotowywany z powyższych proporcji.
Jakos nie mogę przekonać sie do awokado i chyba muszę spróbowac takiego kremu :)
OdpowiedzUsuńhttp://rankiemwszystkolepsze.blogspot.com/
Trochę czekoladki nie zaszkodzi, haha :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
Bardzo ciekawy przepis.. :)
OdpowiedzUsuń