Lipiec nieuchronnie zbliża się ku końcowi. Przemija czas najwyższych temperatur, największej beztroski gdy daleko do wszystkich obowiązków. Czas przecieka przez palce, dzień za dniem tak podobny do siebie, każdy jeden zaczyna się i kończy prawie tak samo.
Dni wypełnione szelestem książek, muzyką tak dobrą, że nieomal można wyczuć jak przepływa w żyłach, wspomnieniami tego co było, nadziejami na to co będzie i beznadziejami dnia dzisiejszego. Dni odmierzane kolejnymi blachami z ciastem, wypróbowanymi przepisami, zapisanymi na skrawkach ulotek przepisami.
Z ciągłym niedosytem; wspomnień, emocji, rozmów, wspólnych wyjść, godzin w kuchni liczę na nagły zwrot. Wciąż chcąc więcej.
Więcej słońca na nadchodzący tydzień zaklinam talerzem pełnym słonecznej zupy Nigelli.
Więcej słońca na nieboskłonie i w duszy.
Ja nie użyłam pomarańczowej papryki, i nie wykorzystałam mrożonej kukurydzy o jakiej mówiła Nigella w oryginalnym przepisie. W naszych warunkach łatwiej jest jednak dostać zapuszkowaną...
Kolor tej zupy momentalnie poprawia humor w taki deszczowy dzień jak dziś :)
OdpowiedzUsuńA lipiec ucieka okropnie szybko, wraz z przepysznymi, sezonowymi owocami i warzywami :(
Optymistyczna zupa i bardzo smaczna. Szkoda, że takiego słonecznego idoku za oknem nie widać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsuper kolory i super zupa!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Twojego lata, dawno nie miałam wakacji.
Zupa wygląda super, wakacyjnie :)
OdpowiedzUsuńŚwietna zupa. Skorzystam :)
OdpowiedzUsuńMmmm, takiej zupy jeszcze nie widziałam. Wygląda obłędnie :D
OdpowiedzUsuńBardzo słoneczna :) Idealna na taką pogodę- słońce wówczas jest przynajmniej na talerzu :)
OdpowiedzUsuńPiękny kolor:) Aż się buźka do niej sama śmieje;)
OdpowiedzUsuńWygląda i brzmi przepysznie i jeszcze te nachosy, na punkcie których mam bzika...
OdpowiedzUsuńolaboga, ale to musi być dobre! muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńCzasami także rutyna jest dobra, przynosi spokój i pewność. Dni podobne do siebie, powtarzane czynności - zaczynam to doceniać. A zupa wygląda apetycznie, słonecznie - na pewno przełamie powtarzalność ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Mrs.S.
Kurcze.. ale pychota :-)
OdpowiedzUsuńA co ty a tam marudzisz moja droga, że dzień do dnia podobny.. ja mam takie urozmaicenie że głowa mała.. jak jeden złamany palec u nogi mi się wygoił to złamałam drugi.. dla odmiany.. :))
A tak naprawdę.. to podziwiam ludzi takich jak Ty, którzy mają jeszcze czas na czytanie.. bo ja nawet uziemiona z powodu kontuzji nie znajduję czasu na lekturę ;-)
Aż miło popatrzeć na ten piękny kolor :) szkoda tylko, że na niebie nie jest tak słonecznie jak na talerzu.
OdpowiedzUsuńNiestety czas leci zbyt szybko, lipiec przemija (a u mnie niestety nie jest zbyt ciepło). Ale warto mieć tę garść wspomnień, którymi można się posilać, kiedy jest jakoś gorzej na duszy.
OdpowiedzUsuńCo do zupy, wygląda nieziemsko. Idealna wręcz na mało słoneczne dni, kiedy potrzebujemy porządnej dawki energii :)
zapisuje i zrobię koniecznie, chociażby dla koloru :) ciesz się wakacjami moja droga, bo ani się obejrzysz, a skończysz, jak ja - studiuję i pracuję, więc od paru lat nie wiem, co to jest dzień wolny :(
OdpowiedzUsuńo jeju, aż się uśmiechnęłam! intrygująca, słoneczna i promieniejąca zupa ;]
OdpowiedzUsuńNiesamowita!! Chcę, chcę, zrobię :)
OdpowiedzUsuńwspaniały pomysł na letni obiad! ;)
OdpowiedzUsuńoszałamiający kolor :) na pewno zrobię
OdpowiedzUsuńwspaniały przepis!
OdpowiedzUsuńchyba będzie moja ulubiona na smutki - obłędnie słoneczna! :)
OdpowiedzUsuńWygląda trochę jak dip do nachosów :D ale bardzo ciekawa propozycja, coś czego u nas się raczej normalnie nie spotka. Nie chcę w żaden sposób Cię urazić, bo może to kwestia mojej ślepoty albo ustawień komputera, ale tak jasne litery na białym tle bardzo niewygodnie się czyta :) może ciut ciemniej?
OdpowiedzUsuńSamo zdrowie, no może oprócz nachos ale odrobinka po bombie zdrowia nie zaszkodzi:)
OdpowiedzUsuń