Sophie Dahl i jej bananowy chlebek kojarzą mi się z jesienią. A nawet jeśli nie z jesienią, to z deszczem.
Po raz pierwszy trafiłam na jej program w telewizji jakimś późnojesiennym popołudniem, i pamiętam że był poświęcony Melancholii (bądź smutkowi?) a sama Sophie była w tych melancholicznych nastrojach tak ciepła i urocza, że nie sposób było się dłużej dołować. Wniosek z tego jest taki, że powinnam sobie aplikować pannę Dahl z jej książkami i programami zawsze, gdy jest mu smutno.
Chlebki jako takie też zaczęłam piec pewnej jesieni. Było marchewkowe ciasto, było żurawinowe ciasto herbaciane, na samym końcu - ten pyszny, bananowy klasyk.
Tradycję kontynuować można łatwo latem, gdy banany przejrzewają w ekspresowym tempie. Przyniesione do domu, perfekcyjnie wybarwione na zamaszystą żółć bez najmniejszej skazy w ciągu jednej nocy przechodzą taką transformację, że bliżej im do rodzynek.
Wtedy trzeba podjąć drastyczne środki, podziabać delikwenta widelcem i przerobić na chlebek.
za Liską, oczywiście
4 bardzo dojrzałe banany
150 g brązowego cukru1 jajko, rozbełtane
75 g miękkiego masła
1 cukier waniliowy
170 g mąki
szczypta soli
1 łyżeczka sody
Piekarnik nagrzać do 180 st C.
Podłużną formę o długości 23 cm posmarować masłem i posypać tartą bułką lub mąką.Banany rozgnieść widelcem, połączyć z cukrem, jajkiem, masłem i wanilią.
Mąkę wymieszać z solą i sodą i dodać do bananów. Dokładnie wymieszać.
Wlać do formy, wstawić do piekarnika i piec godzinę.
First World People Problems. Norwegian Wood is too short.
jej chlebek jest pyyyyszny!! miałam ukazje robić :D
OdpowiedzUsuńWspaniały ten chlebek. Kusi mnie od dawna, a jeszcze go nie robiłam.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Ja w końcu wypróbowałam i potwierdzam - jest bananalnie prosty i pyszny ;)
Usuńnie robilam ale juz sie dlugo zamierzam. Zdaje sie ze mozna go jesc i jesc przez caly dzien - sniadanie, obiad czy kolacja....
OdpowiedzUsuńO tak, nadaje się na każdą porę dnia i nocy ;)
Usuńtak uroczo piszesz o tych bananach co to przemieniają się w rodzynkę, że nie sposób się nie uśmiechnąć..;-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam go!
OdpowiedzUsuńA ja muszę się dołączyć do tego fanklubu :D
Usuńobłędnie wygląda, z kremowym serkiem bym zjadła kromkę :)
OdpowiedzUsuńZ serkiem nie próbowałam - a to dobry pomysł!
UsuńNo właśnie doznałam lekkiego szoku, kiedy zobaczyłam przed chwilą moje banany, które kupiłam wczoraj. Chętnie spróbowałabym Twojego chlebka, ale mam tylko 2 banany.
OdpowiedzUsuńDziś to pewnie już po nich wspomnienie...ale zawsze można podzielić składniki na pół i upiec mały ;) Jednorazowy chlebek :D
UsuńWspaniały, idealny na poprawę humoru :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię bananowe chlebki, idealny do herbatki :)
OdpowiedzUsuńRacja, wypiek idealny na niepogodę, na zły humor, na jesienne nastroje również (choć do nich, mam nadzieję, zostało jeszcze trochę czasu). Apetycznie sfotografowany. I transformacja bananów trafnie ujęta w słowa :)).
OdpowiedzUsuńZatem, chlebek bananowy sprawia że wszystko co złe przechodzi transformację w lepsze :D
UsuńGenialny pomysł!
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie próbowałam żadnego przepisu Panny Dahl, ale to się najwyraźniej musi zmienić :)
Pozdrawiam serdecznie,
Edith
Po tym chlebku - z całym sercem polecam :)
UsuńUwielbiam ten chlebek, który de facto jest ciastem i z chlebem ma niewiele wspólnego. Panna Dahl jest dla mnie urocza. Z mojej pierwszej wypłaty kupiłam sobie jej książkę. Nie dość ,że mam pamiątkę bardzo sentymentalną to jeszcze praktyczną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Anuszka
Właśnie, to też ciekawe - ale moja teoria nt. nazwania go chlebkiem jest taka, że dzięki tej nazwie można go bezkarnie jeść na śniadania :D
UsuńUwielbiam takie chlebki, u ciebie fajna foremka:)
OdpowiedzUsuńbardzo dobry chlebek, sama robiłam ;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się określenie jajko rozbełtane, wywołuje u mnie automatyczny uśmiech :-) chlebka zazdroszczę, na widok zdjęć, mój brzuch zaburczał...
OdpowiedzUsuńTrzeba więc czym prędzej go upiec ;-)
Usuńbardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńBananowy chlebek 'chodzi' już za mną od dłuższego czasu! :)
OdpowiedzUsuńojeju jakie cudo, muszę mamie pokazać !
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad kupnej jej ksiązki i teraz wiem, ze warto! przepis na pewno wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńJa książki co prawda nie posiadam...ale ciągle się waham. Prędzej czy później pewnie się jej doczekam ;)
Usuńjeśli smakuje tak jak wygląda to chyba bym się od niego nie oderwała:) ps. jeśli wypróbujesz nasze rogaliki, daj znać jak wyszły;)
OdpowiedzUsuńSmakuje nawet lepiej niż wygląda, o! :)
Usuńsuper:) znow komus sie udal pyszny chlebek....tylko pozazdroscic....
OdpowiedzUsuńpyszny jest. pamiętam, że jak go robiłam za pierwszym razem zapomniałam dodać masła a i tak wyszedł :) chyba czas na powtórkę
OdpowiedzUsuńTwoje wpisy, od starannego, ślicznego zdjęcia po sam przepis, będący niespodzianką co-tym-razem-pysznego-zaproponujesz dają mi poczucie spokoju, jakby mówiły, że gdy się zgubię w smutkach, zawsze mogę przyszykować coś pysznego dla siebie i innych, otulić dom zapachem chlebka bananowego i tworzyć sama sobie słodką codzienność. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten chlebek. :)
OdpowiedzUsuńjestem szczęśliwą posiadaczką książki Sophie, chyba nadszedł czas zabrać się za ten chlebek, tym bardziej, że w koszyku leżą dojrzałe banany i czekają na swój triumf:)
OdpowiedzUsuń