Skoro jarski piątek, to koko nie jest spoko.
Ogólnie Ełro też nie jest spoko, jest wszędzie strasznie dużo ludzi (a ja nie lubię przebywać w bliższych i dalszych interakcjach z masą ludzką, zwłaszcza latem), pół miasta poluje na WAGs, drugie pół przyczepia flagi do samochodów, a w hipermarketach znalazłam ostatnio nawet chusteczki nawilżane z logo Euro i papier toaletowy. Są też ludzie, którzy zachowują trzeźwość umysłu i przy meczu dobiegającym gdzieś z daleka z salonu spędzają, po raz pierwszy od dawna, przedpołudnie w kuchni. Tak jak ja.
Zwykle kiedy robię coś, co z założenia ma być wegetariańskie, nie staram się na siłę sprawić by smakowało identycznie jak mięsny ekwiwalent. Nie lubię też czytać jak to przygotowane z soi czy tofu potrawy "smakują tak samo, a nawet lepiej od oryginału". Trudno mi w to zwykle uwierzyć, bo taka już uroda tych rzeczy że jednak smakują inaczej. Po tym hamburgerze jednak nic już nie będzie takie samo, i muszę przyznać że tak, ten fasolowy burger BYŁ lepszy od oryginału. Przygotowałam do nich domowe bułeczki hamburgerowe z niezawodnego przepisu Liski, podałam z sałatą i pomidorem, albo z ketchupem i niewielką ilością sałaty dla tych z nietolerancją chlorofilu...;-)
pieprz czarny
1 mała cebula
75g sera żółtego
1 ząbek czosnku
3 łyżki oliwy z oliwek
1 puszka białej fasoli
+ bułka tarta
+ panierka
1 małe jajko
1 czubata łyżka mąki
5 czubatych łyżek bułki tartej
Na patelni lub rondelku z grubym dnem rozgrzać oliwę z oliwek. Drobno pokrojoną cebulę i rozgnieciony czosnek wrzucamy na oliwę i dusimy do zezłocenia. Odsączoną fasolę miksujemy w blenderze z pieprzem na gładką masę, dodajemy starty na tarce o grubych oczkach żółty ser i podduszoną cebulę. Łączymy na gładką masę i dodajmy bułkę tartą - tyle, ile zespoi masę aby móc formować swobodnie kotleciki. Z takiej ilości składników powinno wyjść Wam około 8 niewielkich burgerów lub 4 duże - ja zrobiłam mniejsze, bo upiekłam raczej drobne bułki. Gotowe burgery obtaczać w mące, potem roztrzepanym jajku i bułce tartej. Smażyć na rumiano na rozgrzanym oleju lub oliwie.
Piszę się na takiego burgera! I ja też jestem już zmęczona wszechobecnym koko koko. Jestem za stworzeniem strefy wolnej od Euro, najlepiej we własnej kuchni ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zastanawiam się czemu przy wszechobecnym zalewaniu nas Euro, nie ma też miejsc do odpoczynku - tak jak są strefy kibica to czemu nie ma miejsca gdzie można się zrelaksować i uciec przed białym, czerwonym i wuwuzelami...
UsuńChwała, że w mojej własnej kuchni mogę zawsze zamknąć okno i włączyć taką muzykę jaka tylko mi się podoba :)
uwielbiam takie rzeczy!
OdpowiedzUsuńa jeśli coś warzywnego nie smakuje mięsem, to dla mnie zdecydowanie lepiej:)
O tak, zdecydowanie nie smakuje! :)
Usuńpo pierwsze, te burgery mnie rozłożyły... w pozytywnym sensie, są cudowne!
OdpowiedzUsuńwiesz, ja też nie lubię takich rzeczy. wszędzie euro, na każdym kroku.
ale.. kibicowałam naszym zaciekle xd
Ja dzisiaj też - przez jakieś cztery minuty :D
Usuńzdecydowanie idzie to przepisów do zrealizowania! ja się w przyszłym tygodniu przymierzę do falafela, a ten burger będzie następny w kolejce!
OdpowiedzUsuńW 100% zgadzam się co do Ełro. A Twója propozycja na fasolowe burgery, boska!
OdpowiedzUsuńBurger świetny :) A ja Euro kocham i kibicuję i lubię te gadżety. W końcu następnego polskiego Ełro nie dożyję ,nie? ;). Ale to wszystko nie przeszkodziło mi także upichcić dziś ciasta ;).Zdążyłam ze wszystkim :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Niby tak, ale to kompletnie jednak nie moje klimaty. Dla mnie co roku jest Wielki Szlem, o :D
Usuńświetny, chciałabym takiego spróbować :-)
OdpowiedzUsuńPoczęstować nie poczęstuję, bo pozostała po nich tylko pusta puszka po fasoli...ale jutro mogę zrobić nowe ;)
UsuńŚwietny pomysł na jarskiego burgera!:) Chociaż nie lubię fasoli, w takiej wersji pewnie i ja bym spróbowała, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie mają nawet jakiegoś intensywnego smaku czy zapachu fasoli - polecam bardzo :)
Usuńuwielbiam twoje jarskie piątki :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, to daje motywację do dalszych eksperymentów! :)
UsuńFasolowe burgery zdecydowanie są SPOKO! :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się i co do Euro (wrocławskie centrum jest jedną wielką strefą kibica ogarniętą piłkoszałem) i co do burgerów! A dokładnie z fragmentem o porównywaniu i poszukiwaniu mięsnych smaków w jarskich daniach. Jak zrobić gyrosa z soi, żeby smakował tak samo jak mięsny oryginał, jak przyrządzić pulpety z tofu, żeby były jeszcze lepsze niż kulki z mielonego mięsa... Sama jestem wegetarianką i wiem, że jest tyle różnych delikatesów do spróbowania, że nie ma się co smucić i tęsknić za mięsnym smakami, lepiej jest eksperymentować i odkrywać wegetariańskie specjały :)
OdpowiedzUsuńale pięknie wygląda!!! :D
OdpowiedzUsuńZ racji posiadania syna w wieku szkolnym obserwuję wszechobecne ko ko (na podwórku i w szkole) i w wydaniu dzieci jest ono słodkie:) Gorzej jak pijani kibice drą się pół nocy...Zawsze można się wtedy pocieszyć takim burgerem:)
OdpowiedzUsuńja tylko dorzucam, że jeżeli chcesz żeby danie było nie tylko jarskie, ale i wegetariańskie to trzeba zaznaczyć, że żółty ser musi być bez zwierzęcej podpuszczki. Też lubię takie burgery/kotleciki i przerabiam na nie wszystko :) Im dłużej się jest wege tym mniej się tęskni za smakiem mięsa :)
OdpowiedzUsuńWygląda bosko! I powiem Ci, że jeśli miałabym wybierać między Twoim burgerem a mięsnym, bez chwili zastanowienia wybrałabym Twojego:)
OdpowiedzUsuńPyszny burger, miło odpocząć od mięsa:)
OdpowiedzUsuńSkorzystam z tego przepisu ;] też lubię mieć dzień a nawet i kilka dni w tygodniu wolne od mięsa. Świetne masz przepisy i zdjęcia cacy i wogóle miło u Ciebie, a rysunki to wogóle mistrzostwo :D ;)
OdpowiedzUsuńFasolowy hamburger brzmi bardzo ciekawie, zastanawia mnie jego smak :)
OdpowiedzUsuńsuperowe te burgery!
OdpowiedzUsuńJuż bardziej się z Tobą zgodzić nie mogę. I choć dzisiaj u mnie na blogu propozycja dla kibiców, to ja osobiście nie czuję mięty do całych tych zawirowań związanych z euro. Podobnie zgadzam się, że potrawy wegetariańskie nie muszą być przyrządzane tak, żeby smakowały jak mięso. Po co? Niech smakują tak, jak smakują warzywa. A burgery wyglądają cudownie. Chętnie bym Ci takiego porwała i pożarła :-)
OdpowiedzUsuńA ja tam pilke lubie i gdybym miala taka mozliwosc, to pewnie ogladalabym wiecej meczy w TV. Atmosfera Euro jednym pasuje, innym nie; ja chcialabym zobaczyc, jak to wszystko wyglada, czy faktycznie jest weselej i przyjazniej na zwykle smutnych polskich ulicach...
OdpowiedzUsuńA jarskie burgery to pyszna sprawa.
Ja mecze oglądam ,ale tylko te z naszymi! :) Całe osiedle ogląda :) Słychać!
OdpowiedzUsuńPoproszę burgera z dostawą do domu ,tak za jakieś .... 5 min. ? Sos czosnkowy i mała kolka do tego . Dzięki ,no pa ,pa! Tylko tak na jednej nodze!
Wygląda "jak prawdziwy" ;)
OdpowiedzUsuńChętnie bym zjadła i nawet nie pisnęła, że bez mięsa.
Bardzo urodziwie go ujęłaś!