Cierpki, cytrusowy zapach mięty w popołudniowym upale. "Dallas '63" na kolanach w plamach leniwie przetaczającego się po niebie słońca. Sunący powoli po nieboskłonie samolot, nierealnie duży i tak, zdawałoby się, niebezpiecznie blisko nad koronami drzew. Lato w mieście.
Nie było mnie zaledwie tydzień, a Duże Miasto zmieniło się nie do poznania. Trzy czwarte osiedlowych trawników zaanektowały mlecze, zamieniając je w łąkę pełną puszystych piłeczek do ping-ponga. Po chodnikach tuż pod koronami wreszcie zielonych drzew błądzą ażurowe cienie. Na ławkach, przyozdobieni w ten gustowny rzucik, kontemplują życie osiedlowi mędrcy.
Całymi dniami siedzę na balkonie; z miłością przelewam mineralną wodą swoją pierwszą balkonową roślinkę, jak zawsze uważając że nadmiar wody uczyni ją tylko szczęśliwszą. Otwieram okna na oścież, by wpuścić nieco ciepła do wychłodzonego mieszkania; leżąc na balkonie czwartą godzinę z rzędu komponuję w myślach własną składankę, którą życzliwie obdaruję współmieszkańca z bliżej nieokreślonego sąsiedztwa, którego playlista zawiera trzy odtwarzane rotacyjnie utwory.
Przyzwyczajam się do lata w Mieście. A w kuchni rzucam się na egzotykę.
Nie było mnie zaledwie tydzień, a Duże Miasto zmieniło się nie do poznania. Trzy czwarte osiedlowych trawników zaanektowały mlecze, zamieniając je w łąkę pełną puszystych piłeczek do ping-ponga. Po chodnikach tuż pod koronami wreszcie zielonych drzew błądzą ażurowe cienie. Na ławkach, przyozdobieni w ten gustowny rzucik, kontemplują życie osiedlowi mędrcy.
Całymi dniami siedzę na balkonie; z miłością przelewam mineralną wodą swoją pierwszą balkonową roślinkę, jak zawsze uważając że nadmiar wody uczyni ją tylko szczęśliwszą. Otwieram okna na oścież, by wpuścić nieco ciepła do wychłodzonego mieszkania; leżąc na balkonie czwartą godzinę z rzędu komponuję w myślach własną składankę, którą życzliwie obdaruję współmieszkańca z bliżej nieokreślonego sąsiedztwa, którego playlista zawiera trzy odtwarzane rotacyjnie utwory.
Przyzwyczajam się do lata w Mieście. A w kuchni rzucam się na egzotykę.
1 jajko
3 banany
szczypta soli
1-2 łyżki cukru
500g mąki pszennej
50g świeżych drożdży
1,5 szklanki letniego mleka
szczypta soli
1-2 łyżki cukru
500g mąki pszennej
50g świeżych drożdży
1,5 szklanki letniego mleka
Kilka łyżek wiórek kokosowych
Mąkę przesiać, wymieszać z solą.W środku zrobić zagłębienie, wkruszyć w nie drożdże, zasypać je cukrem i zalać połową mleka.Odstawić na 10-15 minut do wyrośnięcia. Po tym czasie dodać resztę mleka, jajko i pokrojone w kostkę banany. Dosypać wiórki kokosowe w ilościach dowolnych i odpowiadających waszym upodobaniom :) Ciasto wyrobić, powinno mieć konsystencję nieco bardziej zwartą niż gęsta śmietana. Odstawić ponownie do wyrośnięcia na tyle, aby podwoiło swoją objętość. Smażyć placuszki dowolnej wielkości (ja zwykle nabieram ok. dwóch łyżek stołowych ciasta na jeden placek) układając ciasto na średnio rozgrzanym oleju i smażyć z obu stron na złoty kolor. Usmażone racuchy osączyć z tłuszczu na papierze śniadaniowym, podawać posypane cukrem pudrem.
oj, alez racuszki!
OdpowiedzUsuńbananowe. ekstra sprawa!
jak zwykle piatki u Ciebie przepyszne. I piekne opisy - poczulam sie troche jakbym to ja na tym balkonie sie wygrzewala....
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-)
UsuńAleż cudne! Świetne połączenie smaków, bardzo, bardzo lubię:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Pyszne racuszki, połączenie znakomite;)
OdpowiedzUsuństrasznie bym zjadła teraz takie, na śniadanko! *___* boskie! :)
OdpowiedzUsuńTo może by tak słodko zacząć również i sobotę? :)
UsuńPozdrawiam!
mmmmmmmmmmmmm... ależ pychota!! :(
OdpowiedzUsuńTakie posiłki lubię najbardziej :)
OdpowiedzUsuńPyszne! Zazdroszczę śniadanka;)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł na racuszki, muszą być przepyszne :)
OdpowiedzUsuńI powodzenia w hodowaniu roślinki życzę, oby rosła piękna i kolorowa! :D
Kwitnie na razie na potęgę, tfu tfu :D
UsuńRacuchy boskie, bardzo weekendowo sniadaniowe.
OdpowiedzUsuńA dla roslinki wszystkiego dobrego i duzo slonca :)
(nie) dziękuję w imieniu mojej Rośliny :-)
UsuńSama do racuchów jestem tradycjonalistką. Moja znajoma kiedyś raczyła mnie takimi wersjami na pogaduchach przy kubku herbaty. Były pyszne. Jednak ona nie dawała wiórków kokosowych. Tak mnie się wydaje.
OdpowiedzUsuńDo spróbowania.
Wiórki nadają racuchom przyjemnej kruchości w drożdżowej konsystencji...bardzo polecam :)
UsuńChoć tradycyjne, jabłkowe...mmm!
Chętnie bym spróbowała innej wersji niż jabłkowej :)
OdpowiedzUsuńZachęcam do wypróbowania, zdecydowanie się opłaca odejść na chwilkę od tradycji :)
UsuńTak nieśmiało zapytam... mogę wpaść do Ciebie na taki smakowity obiad?;)
OdpowiedzUsuńCo prawda już wieczór...ale zawsze można jutro zrobić powtórkę :D W doborowym towarzystwie!
Usuńmoze tak na slodko w weekend? mam wolniejszy od treningow to moze poszaleje....
OdpowiedzUsuńOo tak, te racuchy to będzie idealna propozycja na to małe szaleństwo ;)
Usuńo mamo, jak pięknie wyglądają oprószone pudrem! :)
OdpowiedzUsuńchętnie bym zjadła takie racuszki :)
OdpowiedzUsuńpyszne połączenie smaków :) mniam !!!
OdpowiedzUsuńo mamo ale wspaniałe!!!! Z wiórkami muszą być pyszne !!!!! Mniaaam :) Ja też ostatnio robiłam z bananami ale zamiast wiórek dałam mleczko kokosowe :)
OdpowiedzUsuńA jakby tak i wiórki i mleko kokosowe? To dopiero byłoby dobre, muszę tak spróbować następnym razem!!
Usuńracuchy z bananami, bardzo ciekawy pomysł ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam, mr-broccoli.blogspot.com
Takie racuchy kojarzą mi się z domowymi śniadaniami mojej mamy, niestety jako studentka już nie mam takich pyszności z rana :(
OdpowiedzUsuńZ rana to czasem trudno się zebrać wcześniej żeby sobie zrobić coś pracochłonnego - ale na dobry obiad...czemu nie? Taka mała retrospekcja ;)
UsuńUwielbiam racuchy, to taki mój comfort food na nadciągającą chandrę. Jak czuję, że jest źle, piekę racuchy. Twoje wyglądają na takie, które wszystkie smutki przeganiają za siedem gór i rzek :)
OdpowiedzUsuńO tak :D A nawet jeszcze dalej!
Usuńzapisuję przepis dla mojego wielbiciela placuszków :) może nawet dzisiaj na obiad zrobimy? bo wyglądają świetnie! :)
OdpowiedzUsuńco to za duże miasto, zdradzisz Arven? bo ja weekend majowy spędziłam w naszej dusznej stolicy i było fantastycznie! :)
Królewskie Miasto Kraków jak to się tutaj lubią tytułować ;)
UsuńOj zjadłabym takie racuchy. Oj tak :-D
OdpowiedzUsuńJak to wszystko pysznie wygląda! Uwielbiam racuchy, ale takich nie było mi dane jeszcze spróbować. Koniecznie muszę wypróbować ten przepis:)
OdpowiedzUsuńno i zrobiliśmy. REWELACJA! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się! Każdy taki komentarz sprawia, że moje serce rośnie :)
UsuńTakich jeszcze nie próbowałam :) Przez śniadaniowca lubię ostatnio próbować bananowe przepisy :)
OdpowiedzUsuńRewelacja! Banan i kokos <3
OdpowiedzUsuńAch!Ale pyszności!!!
OdpowiedzUsuńKuszą mnie racuchy i to bardzo :-) Chyba też zaproszę egzotykę do mojej kuchni.
OdpowiedzUsuńFajne te egzotyczne smaki!
OdpowiedzUsuńCo Dziś Zjem Na Śniadanie?
na późne, leniwe, niedzielne śniadanie w sam raz... :)
OdpowiedzUsuńaaah! cudne te racuszki:)
OdpowiedzUsuńToż to cudeńka!!!!Zjadłabym razem z talerzem!!!
OdpowiedzUsuń