Większość z Was pomyślała o pączkach :-) W takim okresie jak ten faktycznie o to nietrudno, gdy na myśl o słodyczach przychodzi do głowy głównie smażone drożdżowe ciasto. Pączki jeszcze przede mną...może będę mogła wkrótce się pochwalić osiągnięciami w dziedzinie ich smażenia, na razie musicie zadowolić się rogalikami. Też są drożdżowe, za to nietypowe, bo wyrastają zatopione w ciepłej wodzie. Będąc dzieckiem podziwiałam pływające po powierzchni wody ciasto i zachodziłam w głowę cóż to za magia z tym topieniem ciasta ;) Z tego przepisu Mama robi już od dawna rogale, teraz zdecydowałam się robić je także i ja. Podzielę się kilkoma drobnymi wskazówkami, które zaobserwowałam robiąc je kilkakrotnie
- im cieńsze będzie rozwałkowane ciasto, tym bardziej drobne i kruche będą później rogaliki. Z grubszego ciasta wyrosną pulchne, drożdżowe ciasteczka.
- najlepsza do wypełnienia jest twarda marmolada, bo mniej jej wypływa podczas zwijania (choć trudno wyeliminować to do końca). Z uporem maniaka i tak będę kupować marmoladę różaną Stovitu, choć nie ma w niej ani grama róży ;-) Ale jest pyszna i idealnie pasuje do rogalików.
- jeśli posmarujecie rogaliki przed upieczeniem rozmąconym jajkiem i posypiecie cukrem kryształem utworzy się na ich powierzchni delikatna chrupiąca skorupka. Niektórzy wolą rogaliki posypywane cukrem pudrem, ja znacznie wolę te z kryształem.
Zatapiane rogaliki krucho-drożdżowe /ok.40 sztuk/
2 jajka
500g mąki
5 dkg drożdży
1/4 szklanki cukru
3/4 kostki margaryny
1/2 szklanki gęstej śmietany
Drożdże rozetrzeć z cukrem i odrobiną mąki, zostawić na 5-10 minut. Następnie posiekać margarynę z mąką, dodać jajka i śmietanę, a na końcu wlać drożdże i zagnieść ciasto. Włożyć je do foliowego worka (może być czysta reklamówka, ważne aby była duża i w miarę szczelna. Nie polecam worków strunowych - rosnące ciasto po prostu go rozerwie i ciasto będzie wymagało wyławiania ;-) ) i wrzucić do ciepłej wody. Ciasto jest gotowe, kiedy wypłynie na wierzch. Wałkujemy części ciasta, od dużego, okrągłego talerza wycinamy koło i dzielimy je na osiem części wzdłuż przekątnych. Na brzegu każdego trójkąta układamy nadzienie i zwijamy rogaliki, zakrzywiając je do środka. Posmarować przed upieczeniem rozmąconym jajkiem i posypywać cukrem kryształem. Piec w rozgrzanym piekarniku ok. 20 minut, do zrumienienia.
ja ciasto na moje paszteciki wrzucam do zimnej wody a ciasto zawijam w gaze. A widze, że składniki identyczne (prócz cukru), więc raczej nie ma różnicy Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMniam, one są pyyyszne!:))
OdpowiedzUsuńpiękne są i rzeczywiście to magia z tym zatapianiem ciasta
OdpowiedzUsuńCiekawy blog i sliczne zdjecia. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSliczne! A ja coraz glodniejsza... :)
OdpowiedzUsuńcudowne te rogaliki;) aż ślinka cieknie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
jakie sliczne:) chetnie zjadlabym sobie kilka do herbatki:)
OdpowiedzUsuńPrześliczne są. Uwielbiam rogaliki:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam te rogaliki! moja znajoma babcia piekła je takie malutkie, że wchodziła ok 10 do filiżanki... nigdy mi się to nie udało :)
OdpowiedzUsuńno tak, ja sama napisałam, że pączki, chociaz pirwsza mysla były rogaliki:) ale inne, mama byłego uzywala rozanej marmolady do rogalików na smietanie, bez jajek...musze napisac do niej, bo to był super przepis...no i łatwiejszy;) ale Twoje wyglądają cudownie, są takie...urocze:)
OdpowiedzUsuńDawno takich nie jadłam :)) wyglądają pięknie.
OdpowiedzUsuńheh takie słodkie topielce zawsze mi się podobały :)
OdpowiedzUsuńNikt nigdy nie topił u mnie ciasta, toteż ja nigdy tego nie robiłam. Może najwyższy czas?...
OdpowiedzUsuńTakie małe rogaliki rozchodzą się zazwyczaj najszybciej. Z różą czy dżemem brzoskwiniowym często bywały podawane w moim rodzinnym domu.
OdpowiedzUsuńMoja mama takie robiła :) Ja też wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńzrobię na odstresowanie
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z tym zatapianiem...
OdpowiedzUsuńTakie rogaliki z cukrem bardzo lubię, szczególnie wg sprawdzonej receptury. Ale chyba po chruście już nie dam rady:)
Pozdrawiam,
SWS
jak one się ładnie błyszczą!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie rogaliki z ciasta drożdżowego. Najlepsze z konfiturą z płatków róży. Pycha.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie zjadłabym takiego rogalika z konfiturą malinową :)
OdpowiedzUsuńI tu nas masz...wszyscy myśleli, że będą pączki, a tu śliczne rogaliki! I dobrze, za pączkami nie przepadam, a ta sobie pojem;-PP
OdpowiedzUsuńZnam zatapiane rogaliki. Wychodzą pyszne i kruchutkie. Może przez to zatapianie?
OdpowiedzUsuńTwoje są słodkie i nie mogłabym przestać ich jeść!
Urocze ,malutkie pysznosci :) Niesamowcie kusza mnie z Twoich zdjec :) Moja mama zawsze robila zatapiane ciasto drozdzowe (u nas nazywalo sie ono "topielec" :)
OdpowiedzUsuńśliczne! nie wiedziałam nawet, że ciasto może wyrastać w wodzie :) ale skoro ten zabieg daje takie pyszne efekty, chyba czas go wypróbować w praktyce
OdpowiedzUsuńBardzo je lubię:)
OdpowiedzUsuń