Macie ulubione muesli lub granolę? Nie wątpię, że jest to właśnie mieszanka, którą można sobie przyrządzić samemu. Nie można zaprzeczyć, że mamy obecnie dostępnych naprawdę dziesiątki kombinacji smakowych. Zawsze jednak znajdzie się ten jeden składnik którego wybieranie napsuje nam nieźle krwi ;) Należę osobiście do niechlubnego grona wyjadających granolę prosto ze słoika. Nawet jeśli z mlekiem jest miliard razy smaczniejsza, to i tak kilka razy zajrzę do niej między posiłkami, żeby w ramach drugiego śniadania albo deseru dostarczyć sobie trochę zdrowych tłuszczy i słodyczy w postaci suszonych owoców. Pocieszam się, że zawsze lepiej tak niż czekoladowym batonem...;) Pierwszym przepisem który spotkałam, i którym w głównej mierze się inspirowałam, był przepis Liski. Zamieniłam parę składników, coś wyeliminowałam, coś dodałam od siebie...wyszła taka hybryda, bardzo smaczna zresztą. Powyższa granola jest granolą jednak chyba tylko z nazwy...nie uformowała mi takich ładnych, zgrabnych kulek - pewnie dlatego, że śpiesząc się nie mogłam czekać, aż ostygnie, i jeszcze ciepłą wpakowałam do słoika. Miała formę sypkich, uprażonych płatków z dodatkami...i tak nie mogłam się oprzeć zaglądaniu do szafki kilka razy dziennie ;)
Domowa granola z kokosowym zacięciem
250g płatków owsianych
100g słonecznika
50g sezamu
2 łyżki miodu
150ml soku jabłkowego
150g rodzynek
100g wiórek kokosowych
200g orzeszków laskowych
Płatki owsiane, słonecznik i sezam wymieszać w misce. Połączyć z miodem i sokiem, wysypać na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Mieszankę piec ok. 50 minut, mieszając co około 5-7 minut, szczególnie przy brzegach - lubią się szybko przypalać. W osobnej misce przygotować sobie wiórki kokosowe, rodzynki i posiekane orzechy. Pod koniec pieczenia dosypać dodatki i zapiekać jeszcze przez 10 minut. Wystudzić i zapakować do słoika lub dowolnego pojemnika na płatki ;) Jak najlepiej smakuje? Tak jak mówiłam...każdy ma własny styl jedzenia granoli. Dla mnie w każdej postaci jest bezwarunkowo cudowna.
No i na koniec taka mała perełka...mój beta-projekt zaczyna przybierać realne kształty ;) Zapraszam was na pierwszą notkę na mój równoległy blog, I am not coming home.
zajadałabym ją na sucho... ja wszystkie zresztą :)
OdpowiedzUsuńtylko rodzynki wyrzuciłabym bo nie lubię :)
Ja swoją pierwszą spaliłam. Chociaż ona sama byłaby do przyjęcia, gdyby nie to, że rodzynki zamieniły się w małe węgielki... ;))
OdpowiedzUsuń@myniolinka, ja kiedyś nie przełknęłabym ani rodzynek, ani kokosa - a jednak się przekonałam...;)
OdpowiedzUsuń@mania, dlatego właśnie wszystkie 'palące' dodatki dorzucam pod koniec, żeby uniknąć zwęglenia :D
Idealne śniadanie :) Super, że teraz granolę można zrobic samemu w domu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
kocham! kochamkochamkocham!!
OdpowiedzUsuńuwielbiam kokos...pycha!
OdpowiedzUsuńja też najbardziej lubię wyjadac na sucho wprost ze słoiczka. albo z jogurtem.
OdpowiedzUsuńPysznie wyglada :)
OdpowiedzUsuńTak, musi być pyszna :DD
OdpowiedzUsuńTa granola wyglada przepysznie. Juz od jakiegos czasu zabieram sie za zrobienie domowej granoli i wciaz odkladam to na pozniej. Zadwalam sie na razie kupnym müsli :)
OdpowiedzUsuń